Czy będzie strajk w bydgoskim MZK?

Nie udało się osiągnąć porozumienia między szefostwem spółki a związkowcami. Szansą może być spotkanie z prezydentem Bydgoszczy. Chodzi o podwyżki płac.
Jak mówią związkowcy - od lat pensje nie rosną w zadowalającym tempie. Rośnie natomiast najniższa krajowa. Wkrótce pensje pracowników bydgoskiego MZK będą jej równe. A to nie jest dla nich atrakcyjne wynagrodzenie. Nie pomaga nawet podpisane w 2019 roku porozumienie o waloryzacji wynagrodzeń w spółce. Z kolei prezes firmy - Andrzej Wadyński - twierdzi, że w sytuacji pandemicznej, MZK zwyczajnie nie stać na podniesienie płac. Takie tłumaczenia nie zadowalają jednak kierowców i innych pracowników. Chcą więc rozmawiać z prezydentem Bydgoszczy. Jeśli i te rozmowy spełzną na niczym - niewykluczone jest referendum strajkowe. Jeśli dojdzie do protestu - na ulice Bydgoszczy nie wyjadą pojazdy komunikacji miejskiej. Związkowcy zaznaczają też, że brak wzrostu wynagrodzeń może poskutkować tym, że pracownicy sami będą się zwalniać i szukać pracy w innych miejscach. Zrekrutowanie zaś nowych pracowników na dotychczasowych warunkach będzie bardzo trudne i może doprowadzić do kryzysu komunikacyjnego w mieście.