"Zostałem sprowokowany przez inną osobę" - twierdzi Brunon K.
Oskarżony o przygotowanie zamachu terrorystycznego na sejm i prezydenta RP Brunon K. rozważa wytoczenie procesu biegłym psychiatrom, którzy go badali - dowiedział się reporter Radia Plus, Łukasz Mordarski.
45-letni były już pracownik Uniwersytetu Rolniczego chce też ponownych badań psychiatrycznych. - On ma pretensje w zakresie dotyczącym przedstawiania jego linii życiowych, przedstawiania pewnych faktów z jego życia, które on przedstawiał biegłym inaczej, a inaczej zostały one zrelacjonowane w pisemnej opinii mówił Łukaszowi Mordarskiemu obrońca Maciej Burda. - Uważa, że biegli napisali nieprawdę. Brunon K. był na sześciotygodniowej obserwacji psychiatrycznej w Szpitalu Babińskiego. Badało go pięciu biegłych. Prokuratura twierdzi, że 45-letni krakowianin był bliski wysadzenia budynku sejmu. Obrona przekonuje, że zamach nie był realny. I tak też będzie mówił przed sądem oskarżony. - Nie zostały zakupione materiały wybuchowe. Potrzeba było aż 4 ton saletry amonowej, a nie został zakupiony nawet kilogram - tłumaczy Maciej Burda. - Nie został też zakupiony specjalny pojazd, który miał to przewieźć, no i rzecz najważniejsza - należało znaleźć osobę, która w ten sejm będzie uprzejma wjechać i zginąć, a nie zaczęto nawet szukać. Nie ma jednak wątpliwości, że atak był planowany. Kwestią sporną pozostaje natomiast w jakiej był fazie przygotowania. Proces niedoszłego zamachowca rusza 27 stycznia.