Czy będzie kara dla motorniczego?

2014-02-05 8:41

Obrońcy praw zwierząt domagają się surowej kary dla motorniczego z Łodzi, który przejechał psa. MPK się tłumaczy.

Organizacje broniące czworonogów domagają się surowego ukarania łódzkiego motorniczego, który przejechał psa na torowisku. Z relacji świadków wynika, że mężczyzna nie próbował nawet hamować, nie zatrzymał się też po wypadku. - To się kwalifikuje do nieudzielenia pomocy - wyjaśnia Amanda Chudek z łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - A także do znęcenia się nad zwierzęciem, ponieważ pracownik MPK nie zainteresował się jego losem, a zwierzę mogło jeszcze żyć i powinno być odwiezione do weterynarza. Rzecznik MPK Sebastian Grochala tłumaczy, że motorniczy nie miał już szans by zatrzymać pojazd. Przyznaje jednak, że zostawił potrąconego psa bez pomocy. - Po takim zdarzeniu pracownik powinien zatrzymać skład i zgłosić sprawę do dyżurnego do centrali ruchu - stwierdza Grochala. - Motorniczy był w szoku i tego nie zrobi. Mimo to, mamy do niego żal, że nie przestrzega procedur w spółce. Motorniczy ma 44 lata, w łódzkim MPK pracuje od kilku miesięcy. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozić może mu kara pozbawienia wolności do lat trzech. ms/gm