Miłosierdzie kluczem do zrozumienia pontyfikatu papieża Franciszka [AUDIO]

Słowa "Miserando atque eligendo (z łacińskiego "Spojrzał z miłosierdziem i wybrał"), które były dewizą Ojca Świętego, brzmią szczególnie właśnie teraz - mówi ksiądz Jerzy Krawczyk, moderator Ruchu Światło-Życie w archidiecezji lubelskiej.
- Kiedy patrzę na pontyfikat papieża Franciszka, to myślę, że jest to czas rozpięty pomiędzy dwoma spotkaniami. Uświadomiłem to sobie już po jego śmierci, że zawołanie papieskie "Mizerando atque eligendo", czyli "Spojrzał z miłosierdziem i wybrał", stanowi klucz do zrozumienia pontyfikatu papieża Franciszka. Z pewnością papież miał doświadczenie niezasłużonego wyboru, powołania, a co za tym idzie wejścia w rzeczywistość ludzi marginesu. Tym zawsze papież Franciszek mnie bardzo mocno zawstydzał. Był gotów wyjść do bezdomnych, ubogich, chorych, cierpiących. Ale to rodziło się ze spotkania z Jezusem, który spojrzał na niego z miłością, który popatrzył na niego tym spojrzeniem miłosiernym - mówi ksiądz Jerzy Krawczyk.
- Z kolei ostatni dokument papieża Franciszka, encyklika "Dilexit nos", przypomina nam o innym spotkaniu, spotkaniu z bogatym młodzieńcem. Tam papież odwołuje się do tego biblijnego obrazu z Ewangelii Markowej i pyta nas, którzy czytamy ten dokument: "Czy potrafisz sobie wyobrazić tę chwilę, to spotkanie oczu tego człowieka ze spojrzeniem Jezusa?" Jeśli cię wzywa, jeśli zaprasza cię do jakiejś misji, najpierw patrzy na ciebie, przenika głębie twego wnętrza, dostrzega i zna wszystko, co jest w tobie, zatrzymuje na tobie swoje spojrzenie. To pytanie mnie stawia wobec tego, czy ja dostrzegam to spojrzenie Jezusa w moim życiu, bo ono jest źródło mojego powołania, mojego pójścia za Jezusem, mojej służby. I myślę, że w tym względzie papież Franciszek mając świadomość takiego obdarowania był gotów przełamać wszelkie schematy, stereotypy, to czego nie do końca rozumiałem i nie rozumiem, żeby wypełnić misję daną mu przez Boga - dodaje.
- Jak już pojawiają się głosy, że był to pontyfikat miłosierdzia, to rzeczywiście przypomina mi się takie zdanie z wywiadu rzeki udzielonego przez papieża Franciszka. W języku polskim ukazał się pod tytułem "Miłosierdzie to imię Boga", apież pyta nas, mnie pyta czy przypomina, że Bogu nigdy nie znudzi się przebaczać człowiekowi. To raczej nam, ludziom może uprzykrzyć się proszenie Boga o zmiłowanie. W tym kontekście papież Franciszek, myślę, że był dla nas, dla mnie, nie do końca zrozumiałym prorokiem. Z jednej strony mnie zawstydzał idąc na krańce świata. Z drugiej strony, myślę, że do końca nie rozumiem wielu jego decyzji i myślę, że w tym kontekście potrzeba takiego zaufania, że droga, którą poprowadził Kościół była potrzebna kościołowi - podkreśla archidiecezjalny moderator Ruchu Światło-Życie.
- Przez wiele lat będziemy odkrywać głębię i prostotę jego pontyfikatu. Może potrzeba nam powrócić do jego dokumentów, na nowo je odczytać. Były też pewne rewolucyjne pomysły, jak chociażby podjęcie synodu o synodalności, jak chociażby to zrezygnowanie z pałaców watykańskich, zamieszkanie w domu świętej Marty. Również ta bliskość, pewna spontaniczność papieża Franciszka nie do końca była przez nas, przez duchownych i świeckich przyjmowana. Sam wiele razy zachowywałem pewien dystans wobec gestów i słów papieża. Dopiero z perspektywy czasu widziałem jakie to ma znaczenie. Dzisiaj przede wszystkim chcę dziękować Panu Bogu za jego pontyfikat, za ten czas, który został nam dany, a jednocześnie wypraszać u Boga takie przekonanie, że Kościół nie został osierocony, że owszem nie mamy widzialnej głowy kościoła, ale jest Pan Bóg, który jest źródłem tego kościoła i który nas w tym kościele prowadzi. O to się dzisiaj będę modlił i będę prosił o wybór dobrego następcy papieża Franciszka - podsumowuje.