Drożyzna nad Bałtykiem. W majówkę ceny nad polskim morzem wprawiają w osłupienie

Kto majówkę spędził nad polskim morzem, ten wie, że nie był to najtańszy wypad. Ceny nad Bałtykiem wprawiają w osłupienie. Paragonem z wyjazdu na majówkę "pochwaliła" się znana dziennikarka. Nie kryła zdziwienia. Ile zapłaciła za obiad czy deser w popularnych nadmorskich miejscowościach?
To, że ceny idą w górę, nikogo już nie widzi. Nie od dziś też wiadomo, że nad morzem czy w miejscowościach, które chętnie odwiedzamy na krótki urlop czy długie wakacje - trzeba mieć sporo gotówki.
Turyści nie kryją przerażenia drożyzną, która czai się na każdym kroku. W internecie pojawiło się sporo zdjęć "paragonów grozy", na których widnieją ceny przysmaków w nadmorskich miejscowościach. Ile trzeba zapłacić za zestaw obiadowy, kawę lub lody w nadbałtyckich kurortach?
Mamy Majówkę i do tego piękną pogodę – czego chcieć więcej...? No może tego, żeby podczas wypoczynku można było znaleźć coś pysznego w dobrej, nie za wysokiej cenie
- pisze Katarzyna Bosacka, dziennikarka znana z programu "Wiem, co jem".
Ceny prezentują się następująco:
- 3 gofry za 51 zł (najdroższy z nutellą i truskawkami kosztował 21 zł) w Pobierowie nad morzem
- 135,40 zł za 2 kawałki ryby, sałatkę, grzanki (bez dodatku typu frytki) w Sopocie
- 82,93 zł za "trochę słodkości" - dwa 80 gramowe kawałki sernika, 2 kawy, herbatę i malutkie ciasteczka w Krakowie
- 212,25 zł za obiad dla 3 osób w Międzyzdrojach.