Przedwyborcza mobilizacja
O mobilizację zwolenników PO na finiszu kampanii apelował w czwartek premier Donald Tusk. Szef PiS Jarosław Kaczyński zarzucił rządowi, że oszukuje Polaków. Nie milknie krytyka wobec Janusza Korwin-Mikkego za słowa o kobietach. On sam twierdzi, że jest ofiarą nagonki.
Premier zaapelował w czwartek do zwolenników PO o "mobilizację i zaangażowanie w ostatnich godzinach kampanii". Podkreślał, że "rywalizacja jest wyrównana, a stawka ogromna; na cztery dni przed głosowaniem nie wiadomo, kto zwycięży". O udział w wyborach do PE apelowali też Władysław Bartoszewski i kandydaci PO. Premier przekonywał, że w wyborach do PE Polacy bronią "projektu UE i silnej pozycji Polski w Europie", a główni przeciwnicy PO "chcą Unię osłabić, albo wręcz zniszczyć". Tusk podkreślał, że w kontekście wydarzeń na Ukrainie ważna jest coraz większa integracja wewnątrz UE, a PiS - według Tuska - temu nie sprzyja. Przekonywał też, że w relacjach z Rosją Polska będzie osiągała zamierzone efekty wtedy, gdy będzie silna w UE. "Polska osamotniona, zdziwaczała, agresywna będzie samotna w konfrontacji z Rosją, a to będzie oznaczało same kłopoty dla naszego kraju. Dlatego nie życzę nikomu Polski prowadzonej przez Kaczyńskiego w jakiejś ułańskiej szarży na wschód - powiedział szef rządu. Z kolei Kaczyński zarzucił w czwartek rządowi, że oszukuje Polaków i sprowadza politykę do socjotechniki. Lider PiS przekonywał, że w niedzielnych wyborach do PE trzeba pokazać czerwoną kartkę premierowi Donaldowi Tuskowi i "tym wszystkim, którzy chcą sprowadzać politykę do propagandy, do PR-u, tym wszystkim, którzy oszukują". "Tusk oszukał stoczniowców, górników i oszuka po raz kolejny" - mówił Kaczyński. "U podstaw tej polityki, tej socjotechniki leży zwykłe oszustwo i o tym oszustwie trzeba pamiętać" - powiedział. (...) Takiego premiera jeszcze nie mieliśmy, tak złego, i musimy o tym pamiętać" - dodał Kaczyński. Tusk, odnosząc się później do wypowiedzi Kaczyńskiego, powiedział, że agresywnych słów szefa PiS nie chce nawet komentować. Dodał, że gdyby chciał odpowiedzieć tak, jak Kaczyński na to zasługuje, to mógłby być "bardzo dosadny". PiS wezwało rząd w czwartek do stworzenia długofalowego planu radykalnej poprawy sytuacji w polskim górnictwie oraz "podjęcia działań na arenie międzynarodowej, które pozwolą na racjonalną eksploatację złóż węgla". Z kolei szef SLD Leszek Miller krytykował rząd za widoczny według niego w ostatnich dniach "krach polityki wschodniej". Zaapelował o poparcie w wyborach do PE socjalistycznej i socjaldemokratycznej lewicy, do której należy SLD. Do oddania głosu na PSL przekonywał z kolei lider podkarpackiej listy Stronnictwa, minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz; jak mówił, głos na ludowców oznacza wybór normalności w Polsce i Europie. Politycy Polski Razem oświadczyli, że idą do PE, by walczyć m.in. o miejsca pracy dla młodych ludzi, o interesy Polaków oraz by mówić o historii Polski. Szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro przekonywał, że w Polska nie powinna nigdy przystępować do strefy euro. W czwartek wciąż głośno było o ostatnich wypowiedziach lidera Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Kandydatki PO do PE w liście otwartym zaapelowały, by 25 maja "powiedzieć +nie+ grubiaństwu i chamstwu". Ich zdaniem ostatnie wypowiedzi polityka KNP o kobietach są skandaliczne i podważają prawo kobiet do udziału w życiu publicznym. Kontrowersje wzbudziła poniedziałkowa wypowiedź Korwin-Mikkego, który powiedział w TVN24 m.in., że kobiety nie powinny głosować. Z kolei na pytanie: "Czy pan uważa, że kobiety chcą być gwałcone?", odpowiedział: "Kobiety zawsze udają, że pewien opór stawiają i to jest normalne. Trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie". W czwartek sąd oddalił pozew złożony przez Polskę Razem w trybie wyborczym ws. innej wypowiedzi Korwin-Mikkego. Sąd uzasadnił, że wypowiedź prezesa KNP o tym, że nie ma dowodu, iż Adolf Hitler wiedział o Holokauście, nie jest materiałem wyborczym; Polska Razem złożyła zażalenie na decyzję sądu. Pozew dotyczył rozmowy Korwin-Mikkego w programie publicystycznym TVN24. Prezes KNP odniósł się do swojej wcześniejszej wypowiedzi, że nie ma dowodu, że Hitler wiedział o Holokauście. "Nie powiedziałem, że nie wiedział, powiedziałem, że nie ma dowodu" - tłumaczył w TVN24 Korwin-Mikke. Powtórzył także opinię, że gdyby Hitler stanął przed sądem, byłby uniewinniony. Sam Korwin-Mikke ocenił w czwartek, że trwa na niego nagonka, a rozpoczął ją premier Donald Tusk. W czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił wniosek kandydata Ruchu Narodowego do PE Mariana Kowalskiego, złożony w trybie wyborczym z żądaniem przeprosin od "Gazety Wyborczej" za publikację. Według Kowalskiego, artykuł miał zdyskredytować go jako kandydata w wyborach; sąd uznał jednak, że materiał prasowy "GW" nie jest materiałem wyborczym. Proces dotyczył tekstu lubelskiej "GW", opublikowanego w internecie 5 maja pt. "Narodowiec - eurokandydat złamał nos klientowi klubu?". Opisano w nim zdarzenia związane z bójką, do jakiej miało dojść pod koniec lutego przed klubem w Lublinie, w którym Kowalski jest szefem ochrony.